gucio01 |
Administrator |

|
|
Dołączył: 30 Lip 2011 |
Posty: 1268 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Warszawa Płeć:  |
|
|
 |
 |
 |
|
Prace konkursowe!
Toleś
Smutna Historia
Pamiętam jak ją trzymałam na rękach... Była taka malutka, wystraszona ale jaka piękna! Pamiętam jak z mamą wybierałyśmy dla niej karmę, poidełko, sianko...
Pamiętam jak dotykałam jej mięciutkiej sierści bojąc się że zrobię jej krzywdę.
Tak zaczęła sie historia mojej świnki morskiej- Tosi. Nie jest ona jednak do końca szczęśliwa.
Gdy miała 3 lata zachorowała. Dość mocne przeziębienie, brak apetytu, matowe spojrzenie... Weterynarz kazał czekać. Więc czekałyśmy- Ona w swojej klatce a ja przy niej.
Jednak było coraz gorzej. Widziałam jak z dnia na dzień, z godziny na godzinę, z minuty na minutę traci siły i chęć do życia. Zaczęłam podawać jej antybiotyk i karmiłam ją
na siłę. Męczyłyśmy się razem. Niesamowicie cieszyłam się jak pewnego dnia podawałam jej tartą marchewkę a nagle ona sama zaczęła ją jeść ze smakiem. Myślałam że już będzie tylko
lepiej. Ale niestety nadal nie piła i nie jadła karmy.
Po tygodniu skończyłam podawać jej antybiotyk. Piątego czerwca wróciła moja dawna Tosia. Pełna energii, wesoła... Wieczorem wzięłam ją na kolana. Jak zwykle zrelaksowana
wylegiwała się na jednym bloczku a potem na drugim. Byłam pewna, że będzie już tylko lepiej.
Na drugi dzień musiałam iść do szkoły. Był wtorek. Nie miałam ostatniej lekcji więc wróciłam do domu.
Weszłam do mojego pokoju. Zaniepokoiła mnie cisza. Zawsze Tosia witała mnie serią głośnych kwików i pisków. Podeszłam do klatki. Zamarłam ze strachu. Zrobiło mi się słabo jak zobaczyłam
że nie podchodzi do krat by zobaczyć czy czasem nie mam dla niej czegoś dobrego do jedzenia. Wzięłam ją na ręce. Żyła, ale była inna w dotyku. To już nie była ona.
Wyczułam, że ma paraliż tylnych nóg. Od razu z mamą pojechałyśmy do weterynarza. Niestety klinika była czynna dopiero za 30 minut. Usiadłam na schodach cały czas trzymając ją na rękach.
Widziałam jak z sekundy na sekundę uchodzi z niej życie. Wiedziałam, że to koniec. Błagałam w duchu, że skoro odchodzi to niech mnie też weźmie ze sobą. Niestety zostałam sama. Bezsilnie
patrzyłam jak zamykają jej się oczy. Odchodząc pozostawiła w moim sercu ogromną pustkę.
Weterynarz zbadał ją i powiedział, że nie ma jednoznacznej przyczyny śmierci.
Cieszę się że mogłam być przy niej do końca. Żałuję, że tak krótko mi towarzyszyła. Dziękuję jej za to że była tak silna, że zawsze umiała mnie pocieszyć i proszę ją żeby czekała cierpliwie
za Tęczowym Mostem bo kiedyś znów będziemy razem... na zawsze.
[link widoczny dla zalogowanych]
touhou~fan
Najbardziej wzruszająca historia mojej świnki.
Zbliżała się gwiazdka. Rodzice chcieli mi zrobić prezent.
Poszli do sklepu zoologicznego. Zobaczyli tam słodkie świnki morskie.
Kupili jedną z nich. Poszli do zimnego samochodu. Mama opatuliła pudełko
ze świnką kocykiem. Gdy dojechali tata ,,wysypał'' świnkę na tapczan - nie
ruszała się... Mama podłożyła rękę, nic... Mama dała jej pod nos marchewkę
- wtedy zaczęła wcinać. Tata kupił klatkę i włożył tam świnkę.
Zapakowali ją w prezentowy papier. Rodzice kazali nam iść do swoich pokoi i nie podglądać Smile . Jak ułożyli wszystkie prezenty, zaprosili nas do salonu.
Były tam ogromne paczki pod choinką. Największa była dla mnie. Otworzyłam ją, aż tu nagle moim oczom ukazała się śliczna świnka morska.
Byłam taka szczęśliwa! Wziełam ją na ręce, a ona była taka malutka i biedniutka.Mieściła się tylko na jednej dłoni. Kupiłam jej miskę, domek i nowe poidło. Bardzo się cieszyła z tego prezentu ode mnie, więc od razu wskoczyła do domku. Wszyscy bardzo cieszyli się ze swoich prezentów, a szczególnie ja.
Moja świnka jest słodka i bardzo lubię ją przytulać.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
wiktorias20
Mam dwie świnki, ale największym rozrabiakiem jest Chrumek. Chrumek jest rudą świnką, bardzo dużą, rudą świnią (prawie 2 kg) Lubi rozmawiać przez telefon - trzymam go na brzuchu a świnior pokonuje drogę między usta i telefon, a następnie zaczyna piszczeć bardzo głośno do telefonu. Jeśli spróbujesz go zabrać - zaczyna gryźć...
Chrumek jest również bardzo nachalny, jeśli chodzi o ogórki, gdy usłuszy obieraczkę i poczuje zapach ogórka biegnie zaraz do kuchni, opiera się o moje nogi i zaczyna piszczeć. Piszczy i piszczy do czasu aż mu dam ogórka - zajmuje się konsumowaniem go Razz następnie chrumka jakby chciał powiedzieć: "Ha ha! ogórek jest teraz mój"
Miłego czytania wyniki będą 1.01.2012r.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! |
|